Posiedzenie komisji spraw wewnętrznych i administracji ws. wybuchu granatnika odroczone
Komisja SWiA miała we wtorek zająć się sprawą grudniowej eksplozji w komendzie głównej policji. Wybuchł prezent, który komendant główny otrzymał podczas wizyty na Ukrainie. Od szefów tamtejszych służb gen. Szymczyk dostał dwa zużyte granatniki. Jeden z nich eksplodował na zapleczu jego gabinetu w Komendzie Głównej Policji. W sprawie prowadzone są śledztwa i w Polsce, i na Ukrainie.
„Podjąłem decyzję o przerwaniu i odroczeniu komisji spraw wewnętrznych i administracji” – powiedział na konferencji prasowej przewodniczący komisji SWiA Wiesław Szczepański.
Wyjaśnił, że w związku z tym, że komisja była niejawna nie możemy mówić, kto był, „ale możemy mówić, kto nie był”. „Nie było komendanta (głównego policji gen. Szymczyka- PAP), nie było ministra (spraw wewnętrznych i administracji Mariusza – PAP) Kamińskiego, nie było prokuratora” – powiedział Szczepański.
Zapowiedział, że zgodnie z regulaminem ma obowiązek zwołać posiedzenie komisji najpóźniej do 21 stycznia. „Przy czym, jeżeli ten termin nie zostanie dochowany rozumiem, że koleżanki i koledzy gotowi są złożyć podpisy pod kolejnym wnioskiem o (…) zwołanie posiedzenia komisji” – dodał.
„Jeśli komendant odpowiada w mediach na pytania, a nie chce odpowiadać na pytania (komisji – PAP) i wiceminister MSWiA Maciej Wąsik stawia wniosek o utajnienie obrad, to coś jest nie tak. Chcą coś ukryć i my będziemy tę sprawę badać” – oznajmił podczas konferencji poseł Konrad Frysztak(KO).
Wiceszef MSWiA Błażej Poboży podczas spotkania z dziennikarzami w Sejmie wyjaśnił, że miał „upoważnienie do tego, aby w imieniu Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji przedstawić na posiedzeniu komisji wszelkie informacje”. „Niestety – jak się okazało – posłowie opozycji nie są zainteresowani tym, aby jakieś dodatkowe informacje uzyskać. Tylko tym, aby na tej sprawie próbować zbijać jakiś kapitał” - ocenił.
Poboży przekonywał, że „nikt nie zaprosił (na posiedzenie komisji – PAP) komendanta głównego, bo było to zawiadomienie o posiedzeniu komisji i w oparciu o to zawiadomienie przybył zastępca komendanta głównego, podobnie zastępca komendanta głównego SG, a zatem były trzy osoby, które posiadają pełną wiedzę i kompetencje, a przede wszystkim są do tego upoważnione, aby zabierać głos na posiedzeniu tej komisji”.
„Opozycji nie chodzi, o to, aby uzyskać informacje, bo sprawa jest wyjaśniona, tylko chodzi o to, aby wyjść na konferencji i się pooburzać” - oznajmił.
Na wtorkowym posiedzeniu miała być przedstawiona informacja szefa MSWIA na temat przyczyn oraz okoliczności wybuchu w Komendzie Głównej Policji, a także informacja dotycząca działań podjętych przez ten resort oraz podległe służby specjalne i policję w związku z wybuchem.
Szef Komisji ASW informował w ubiegłym tygodniu, że zaproszenia na posiedzenie otrzymają szefowie MSWiA i MS, a także szefowie KGP i SG. "Liczymy na przybycie wszystkich tych osób i na zajęcie stanowiska w sprawie tego co się stało. Jeśli pan generał (Szymczyk) tak ochoczo informował o wszystkich swoich działaniach w zakresie tego co się wydarzyło na łamach mediów, to mam nadzieję, że podzieli się tą wiedza również z Komisją" - podkreślił.
Komendant Szymczyk tłumacząc w mediach okoliczności, w jakich dostał prezenty od szefów ukraińskich służb wskazywał, że na spotkaniu z szefem Narodowej Policji Ukrainy Ihorem Kłymenką otrzymał tubę po granatniku przerobioną na głośnik, z którego puszczano muzykę. Podobną tubę otrzymał od gen. Bondara i był zapewniany, że to także element zużytej broni.
Komendant tłumaczył też, że przejeżdżał polsko-ukraińską granicę na paszporcie dyplomatycznym i nie zgłaszał prezentu, bo - jak mówił - w świadomości delegacji "to nie było uzbrojenie, tylko dwie zużyte, puste tuby po granatnikach".
Szef MSWiA Mariusz Kamiński po wydarzeniach w KGP napisał na Twitterze, że wyklucza dymisję gen. Szymczyka. Kamiński, m.in. w tej sprawie, 28 grudnia spotkał się z Ministrem Spraw Wewnętrznych Ukrainy Denysem Monastyrskim, który miał zapewnić szefa polskiego MSW, że wyjaśnienie tej sprawy jest dla ukraińskiej administracji jednym z priorytetów.
"Decyzją mojego ukraińskiego odpowiednika zastępca szefa Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, odpowiedzialny za pomyłkę przy wręczaniu prezentów, został zawieszony w obowiązkach. Niezależnie od działań ukraińskich partnerów, polska strona prowadzi oczywiście swoje śledztwo. Jednocześnie chciałbym podkreślić, że w tej sprawie komendant Jarosław Szymczyk ma status osoby poszkodowanej i wykluczam jego dymisję" - mówił w wywiadzie dla PAP minister SWiA Mariusz Kamiński.(PAP)
wnk/ ok/